baner
Dzienniki / Chiny 2011 / Dzien 6

30.04.2011 - Hong Kong

Hong Kong Island

.

Kowloon noca

. .

Wow!Jestem w niezlym szoku. Hong Kong jest naprawde niesamowity, to miasto jakby z filmu, urzeczywistnienie moich wyobrazen o azjatyckiej mega metropolii. Obiektyw mego aparatu ma za waski kat (albo kiepski ze mnie fotograf), przydalo by sie jakies rybie oko, albo kamera zeby oddac to co tu sie dzieje.

Noc minela mi bardzo przyjemnie i o dziwo duza liczba osob w pokoju (10os) nie przeszkodzila mi w wyspaniu sie za wczoraj. W Hong Kong'u zaczyna sie monsun, wiec jest goraco i parno. Chwile spedzone pod prysznicem sa jednymi z przyjemniejszych. Dzisiejszy cel to Victoria Peak i spacer po Hong Kong Island. Najprosciej i chyba najprzyjemniej dostac sie tam promem (3hkd). Zaraz po zejsciu na brzeg oczom spacerowicza ukazuje sie prawdziwa betonowa dzungla. Wszedzie oczywiscie tlum, beton, szklo i samochody. Zaraz po wyjsciu z promu wszedlem na jakas kladke i przechodzac z jeden kladki na druga, dotarlem tak kilka ulic dalej. Wszystko dookola robi na mnie spore wrazenie i juz nie wiem czemu robic zdjecia. Pstrykam foty na lewo i prawo jak oszalaly.

. . . . .

Kierowalem sie w kierunku tramwaju, ktorym mozna dotrzec na Victoria Peak. Im dalej od zatoki tym robi sie bardziej stromo. Tramwaj jadacy na gore to jedna z podstawowych atrakcji Hong Kongu, wiec turystow jest tu naprawde sporo. Na szczescie kolejka przesuwala sie dosc szybko i po kilku minutach siedzialem w wagonie. Wagony sa drewniane i niezbyt nowoczesne, ale to tylko dodaje im uroku. Tramwaj sunie cichutko po szynach wspinajac sie powoli pod gore. Momentami mialem wrazenie ze bardziej leze na plecach niz siedze, ale nawet na takich stromiznach kolejka dawala rade. Z okien wagonu mozna podziwiac luksusowe apartamentowce i wille zbudowane na zboczu gory. Na szczycie jak na Hong Kong przystalo zbudowane jest cos w stylu centrum handlowego, z tarasem widokowym na dachu. Koszt wjazdu na gore to 28hkd (najlepiej kupic bilet w jedna strone i zejsc sobie na dol), a wejscie na taras to 30hkd. Mozna kupic wszystko w jednym i zaplacic troche mniej (www peak tramu). Oszczedni wcale nie musza wchodzic na taras widokowy, poniewaz poza budynkiem jest sporo dobrych punktow z ktorych mozna zrobic rownie fajne zdjecia. Ja mam niefart i dalej jest kiepska pogoda. Cale miasto jest zachmurzone i z tarasu niewiele widac, a szkoda.

tramwaj na gore

.

takie byly widoki z Victoria Peak, a powinny byc takie lub takie

. .

Zrobilem kilka zdjec i zaczelem schodzic na dol. Do wyboru sa dwie drogi, krotka i dluga. Dluga to 7 km wokolo gory (podobno fajne), a krotka to dosc strome zejscie w dol. Nie po to przyjechalem do Hong Kongu zeby lazic po krzakach wiec wybralem szybsza opcje. Schodzi sie dosc szybko, a otaczajaca spacerowicza bujna tropikalna zielen daje zlapac swiezy oddech i zapomniec ze jest sie w mega miescie. Sciezka zszedlem na tzw. Mid-levels czyli luksusowa dzielnice zbudowana na zboczu gory. No nie powiem, niektorym to sie powodzi. Drogie samochody, tropikalna roslinnosc, stromizna i wysoooookie budynki. Na mnie zrobilo wrazenie i zdecydowanie polecam spacer przez ta okolice.

dzungla vs betonowa dzungla

. .

Mid-levels jest polaczone z podnozem gory najdluzszymi na swiecie ruchomymi schodami. Na dystansie 800m jest ciag ruchomych schodow, ktore podwioza leniwcow pod gore. Niestety schody jezdza tylko w gore, wiec w dol musialem schodzic z buta. Mimo wszystko i tak warto sie tu wybrac bo okolica jest naprawde wyjatkowa. Schody prowadza przez Soho, czyli znana dzielnice restauracyjna. Poniewaz na Soho sie je, to zjadlem i ja (zupe z makaronem i krewetkowym wonton za 19hkd). Nie zapominajmy ze cala Hong Kong Island jest ciasno i wysoko zabudowana. Szczerze mowiac to chyba nie da sie tu wcisnac jeszcze wiecej, no chyba ze pod ziemia lub powyzej 20 pietra. Wszedzie beton, tysiac przejsc, schodkow, bram i klimatycznych zaulkow. Pstrykam foty jak oszalaly i jestem doglebnie zachwycony.

schody, przejscia, zejscia i wejscia

. . .

Jak skonczyly sie schody to postanowilem jeszcze zaliczyc trase piesza polecana przez Lonely Planet. Poszedlem Man Wa La, Bonham Strand, Queen's Rd Central, Upper Lascar Row, Upper Station Street, Pound La, Queen's Road West, Morrison Street, New Market Street i Ko Shing Street. Wszedzie tam to samo co gdzie indziej, czyli niesamowicie. Po drodze zaliczylem swiatynie Man Mo, czyli swiatynie boga wojny Kwan Yu. Swiatynia jest mroczna i gesto zastawiona jakims mistcznym sprzetem. Uroku dodaje wszechobecny dym z kadzidel. Jest to kolejna fajna odskocznia od miejskiego zgielku.

w swiatyni Man Mo

.

blokowisko-betonowisko

. . .

Na koncu wycieczki wsiadlem w pietrowy stary tramwaj jezdzacy wzdluz zatoki i za 2hkd dostalem sie w poblize przystani. Tramwaj jest ciekawa i tania atrakcja, a osoby zmeczone lub nie lubiace chodzic moga zobaczyc z jego pokladu kawalek wyspy.

tramwaj

.

zgielk

.

Gdy dotarlem do promu bylem niemilosiernie zmeczony. Na Kowloon dalem rade jeszcze przejsc aleja gwiazd i zasiadlem na lawce w Signal Hill Garden. Parki w Hong Kongu sa naprawde fajne i jest ich sporo, ale tak naprawde nie ma sie co dziwic bo w takim miescie trzeba gdzies odpoczywac od wszechobecnego betonu i halasu. Po odpoczynku zregenerowalem sily na tyle zeby pojsc na kwatere na okolo. Pokluczylem jeszcze po Kowloon, wciaz nie mogac sie nadziwic jakie to wszystko ... ciekawe (to chyba wlasciwe slowo). Niedaleko kwatery wciagnelem 4 kulki z homara w ostrym sosie i poszedlem pisac stronke. W pokojach temperatura i zaduch na max, ale przynajmniej mozna na spokojnie usiasc i sie wyluzowac.

nad zatoko

. . .

Fajnie tu w tym Hong Kongu, ale od tygodnia zwiedzam miasta. Ile mozna? Jutro ruszam do Guilin, czyli w bardziej wiejskie okolice. Poniewaz jutro dzien spedze w drodze, to dzis sie wyluzuje. Wgram strone ide do sklepu po piwko i zamierzam posnuc sie troche po oswietlonych neonami ulicach Kowloon :).

statystyka