Zacheceni wczorajszymi opowiesciami Kamili i Doroty o wizycie na pobliskiej Butterfly Beach i podziwianiu delfinow z pokladu niewielkiej lodki (tak zwany "boat trip" kosztuje tu od 400 do 800 rs, w zaleznosci od rodzaju lodzi i jak liczna jest grupa chetnych.), postanowilismy ruszyc opalone ciala i odbyc podobna wyprawe. Z organizacja takiej wycieczki nie ma problemow, po plazy chodzi cala masa "organizatorow" takich atrakcji i bez problemow mozna sie umowic, oczywiscie targujac cene :). Druga opcja, bardziej samodzielna to kajaki. Do wypozyczenia w zasadzie na calej dlugosci plazy. Czy tak czy siak, delfiny najlepiej przyaatakowac z rana miedzy godzina 8 a 11.
My wybralismy kajaki jako transport i po niedlugich poszukiwaniach udalo nam sie odnalezc/ztargowac cene 100rs/1h za kajak dwuosobowy. Jeszcze przy brzegu, pierwsza napotkana fala sprawila nam problem i przewrocila nas do gory dnem :). Potem szlo nam sprawniej. Aby dotrzec na Butterfly Beach nalezy skierowac sie na prawo (stojac przodem do morza) i kierowac sie w strone widocznej wyspy. Sa dwie wersje trasy. Pierwsza oplynac wyspe od lewej strony, druga - krotsza przeplynac przesmykiem miedzy ladem a wyspa.
Ze wzgledu na odplyw poziom wody w przesmyku byl zbyt maly nawet i na kajak. Nas takie blahostki nie zrazaja i przenieslismy kajak po sliskich kamieniach (chyba przecieralismy szlaki, bo ludzie patrzyli na nas conajmniej dziwnie). Fale i wiatr nie ulatwialy plywania, ale mimo wszystko slonce i piekne widoki rekompensowaly nasz wysilek. Wykapalismy sie na malej butterfly beach i wyruszylismy w droge powrotna. Na delfiny niestety sie nie zalapalismy, polski wieczor jednak dal o sobie znac i mielismy problem z pobudka :).
zachod slonca ciag dalszy
krab
most
Wieczorem mialo miejsce kolejne polskie spotkanie, tym razem przy jednym ze stolikow Chinatown restaurant (duzy wybor potraw, piwo w promocji i specjalnie dla nas happy hour przez cala noc :). Takze i dzis opowiesciom nie bylo konca
polskie spotkanie