baner
Dzienniki / Wietnam 2010 / Dzien 7

18.11.2010 - Ninh Binh

.

A siodmego dnia mojej podrozy dotarlam do Ninh Binh.

O pierwszej w nocy wybor hotelu jest trudniejszy co nie oznacza ze nie mozliwy. Taksowka motocyklowa na srodku skrzyzowania czekala chyba na mnie, bo od razu z autobusu kierowca przejal moj bagaz i 5 min pozniej stalam przed drzwami Thanhthuy's guesthouse polecanego przez Lonley Planet. Hotel ma do zaoferowania pokoje hostelowe i hotelowe, no a ze hostelowe zajete zmuszona bylam rozlozyc bambetle w hotelowym. Koszt rzedu 10 dolarow, takze jutro chyba spie na dworcu :)

.

sama podroz byla ciekawym doswiadczeniem. A to dostalam gumy w prezencie, a to czyjas kurtke jak bylo zimno, jeden chcial sie wymieniac na dolary, jeden - co mial lozko nad moim fotelem i znal 4 zdania po angielsku koniecznie chcial konwersowac i pukal mnie w glowe co chwila jak udalo mu sie sklecic zdanie z rozsypanki angielskich slow ktore mial w glowie. Ale! zlego slowa nie powiem. Naprawde sie starali by podroz milo mi zleciala, dostalam nawet przydzial na jedno z dwoch siedzen (sleeper - wiec reszta to zarezerwownae lozka), a kierowca zatrzymal sie w Ninh Binh tam gdzie w moim imiemiu poprosil go ten co to mnie pukal w glowe. Przynajmniej sie przydal jak taki rozgadany.

.

Ninh Binh slynie z tego iz jest to miasto zlokalizowane w malowniczej okolicy na ktora skladaja sie jaskinie, rzeki, rzeczki i potoki, jak i krajobrazy gorskie. Zatem kilka godzin snu, poranny prysznic, sniadanie, i rower za dwa dolary na dobry poczatek mialy wystarczyc. Dwie najpopularniejsze miejscowosci w okolicy to Tam Coc i Kenh Ga (chicken Canal) ale przypadkowo dowiedzialam sie ze istnieje tez cos takiego jak Trang An i tam tez mialam zamiar sie udac.

.

Trang An jest jakies 5 km liczac od hotelu. Dosc szybko mija sie miasto (najpierw ulica Le Hong Pong, w lewo w Highway nt 1a, jak pojawi sie gorka po prawej stronie to trzeba skrecic w lewo i prosto), a pozniej droga prowadzi przez zakurzona autostrade. Jezu, co to byl za koszmar. Raz ze kurz na maksa, dwa ze pogoda mleczna, trzy wszedzie trwaja jakies prace i rozkopy, a widoki jakby nie mogly sie zdecydowac czy sa ladne czy nie. Cale szczecie dociera sie dosc szybko, bo czy sprawnie to zalezy od roweru. Mozna sie niezle zmylic, bo od strony ulicy nie bardzo widac ze w ogole jest jakas rzeka. Natomiast jak po prawej bedzie cos na ksztal pagody, a po lewo cos na ksztalt parkingu to znaczy ze to jest wlasnie Trang An.

Bilet na wycieczke lodzia kosztuje 100 000 dongali od osoby. Trafilo mi sie bardzo sympatyczne rodzenstwo z Holandii. Wyprawa trwa dwie godziny z hakiem podczas ktorej dryfuje sie spokojnymi wodami, przeplywajac co raz przez jaskinie czasem tak niskie ze trzeba prawie lezec w lodce. Jaskin jest kilka, a najdluzsza z nich ma ponad 300 m dlugosci. Warto wziasc swoja latarke i uwazac na weze. I wiem co mowie :).

. .

W Trang An spotkalam tez dzis Konrada z Belgii. Pogadalismy na temat jakze kiepskiej aury ktora niestety daje sie we znaki i umowilismy sie na popoludniowe piwo. Kondrad byl tez kolejna osoba ktora namawiala mnie by zostawic Wietnam i zawitac do Laosu. Pomysl jest. okazja to tego bylaby. Chocby w drodze do Hue gdzie w poblizu sa dwa przejscia graniczne gdzie mozna zalatwic wize. Takze mam jakies 12 godzin na podjecie decyzji.

.

Wieczor uplynal na wysmienitej kolacji i browarze w pobliskim barze na ulicy oraz na rozmowach z An i Leo z Nowego Jorku, jak i Konradem z ktorym planujemy sie spotkac jeszcze w Hoi An. Na dzis zakupilam takze bilet na pociag do Hue (310 tysiecy dongow za lozko w 6 os. sleeprze) Mam zamiar zmierzac na poludnie. O 21.41 mam pociag i przed soba jakies 13 godzin podrozy do cesarskiego miasta ktore slynie z...deszczowej i pochmurnej pogody :)

. . .

Internet i telefonia komorkowa - kilka rad praktycznych

Jak juz zdazylam wspomniec internet dostepny jest bez najmniejszych problemow. Wi fi posiada praktycznie kazdy hotel, a i kawiarenki internetowe dostepne sa wszedzie. Zagadka natomiast byl dla mnie facebook, gdyz tak jak wszystkie strony otwieraly sie bez problemu tak facebook nie. Z pomoca przyszedl Konrad - informatyk z Belgii. Nie wiem na jakiej zasadzie to dziala, ale dziala - wystarczy we wlasciwiosciach sieci bezbrzewodowej, w protokole internetowym wpisac: w preferowany serwer DNS 4.4.4.4 a w altenrantywny serwer DNs 8.8.4.4 i voila! wszystko powinno dzialac bez zarzutu. Problem natomiast mam z telefonem komorkowym. Po pierwsze podobno miala nie dzialac polska siec ze wzgledu na to ze zaden z polskich operatorow komorkowcyh nie oferuje roamingu na Wietnam. A jednak dziala. Po drugie zakupliam karte wietnamska. Bez zbenych forlmalnosci, wystarczy paszport, a karte mozna zakupic chocby na pocztach. Ceny czy to w Mobiphone, czy Vinaphone czy Viettel nie roznia sie wcale i jak mi doradzil Thin z pociagu do Lao Cai najlepiej zakupic taka za 65 000 dong. I wszystko super tylko nie moge wysylac smsów. Sluchy chodza ze musze cos zmienic w ustawieniach telefonu, ale nie doszlam jeszcze w jakich ustawieniach i co trzeba zmienic.

statystyka